Recenzja filmu

Hancock (2008)
Peter Berg
Will Smith
Charlize Theron

I need a HERO!

Superbohaterowie są zwykle niezastąpieni, zawsze gotowi ratować świat i żądni przygód. Ale nie Hancock... On, mimo że ma nadnaturalne zdolności, woli leżeć na ławce w mieście jak jakiś menel i
Superbohaterowie są zwykle niezastąpieni, zawsze gotowi ratować świat i żądni przygód. Ale nie Hancock... On, mimo że ma nadnaturalne zdolności, woli leżeć na ławce w mieście jak jakiś menel i pić niż ratować ludzkość. Zachowuje się wulgarnie, ludzie go nienawidzą, on sam ma wszystko gdzieś. Oryginalne? Na początku. Potem to zwykła komercyjna produkcja średniej jakości. Niestety... Hancock (Will Smith) mieszka w  Los Angeles. Niewiele go obchodzi, gardzi ludźmi i ich problemami, czasem ratuje świat dla rozrywki. Jest on samotny, nie ma żadnych przyjaciół, choć wszyscy obywatele doskonale go znają. Wiedzą oni, że jest superbohaterem, ale nie wiąże się to z pochlebną opinią. Mieszkańcy Miasta Aniołów mają już go dość i wcale nie przeszkadza im jego bierność i niechęć do życia. Dlatego też Hancock nie próbuje się wybijać. Śpi na ławce, pije, obraża ludzi, pije, przeszkadza policji, pije i znów pije... Jego życie nie ma sensu, za próby jakiejkolwiek pomocy zostaje zawsze obrzucony obelgami. I tak żyje sobie Los Angeles, a w nim superbohater, bezużyteczny i dziwny. Wszystko zmienia się, gdy pewnego dnia ten oto bohater ratuje życie Raya, speca od kreowania wizerunku. Ray (Jason Bateman) jest bardzo wdzięczny Hancockowi, wręcz ubóstwia go i postanawia zaprosić go do domu. Jego wybawca przyjmuje wszystkie przejawy wdzięczności z rezerwą, sceptycznie podchodzi do nowego znajomego, ale jednocześnie dziwi się takiej postawą - od innych otrzymywał tylko wymyślanie jaki to jest beznadziejny. Dlatego też postanawia skorzystać z zaproszenia Raya, odwiedza go w domu i poznaje jego żonę Mary (Charlize Theron). Okazuje się, że jej osoba może zmienić bardzo dużo w bezsensownym życiu znienawidzonego przez wszystkich superbohatera. Na dodatek Ray chce, w ramach podzięki za uratowanie życia, zmienić całkowicie wizerunek medialny swojego wybawcy. Hancock w niczym nie przypomina Supermana czy Batmana, ale potrafi latać, podnosić samochody, a kule się go nie imają. Od pierwszych scen filmu widz wie, że nie ma do czynienia ze zwyczajnym filmem o superbohaterze - stosunek Hancocka do świata jest przedstawiony bardzo wyraźnie, jego bierność i apatia kontrastują z mocą jaka posiada. Może łapać rabusiów, pomagać policji, ograniczyć do minimum przestępczość w mieście, ale tego nie robi, co więcej - mieszkańcy miasta wręcz nie chcą aby coś w tym kierunku robił. Jednak po pierwszych scenach, zainteresowanie widza mija: słabe efekty specjalne, dziwny zwrot akcji, który burzy założenia filmu - wpływają zdecydowanie ujemnie na całokształt. Oryginalność się kończy, a jej miejsce zajmuje klimat znany nam ze zwykłych komedii komercyjnych produkcji amerykańskiej. Zamiast zagłębić się w ciekawy wątek psychologiczny, zatrzymać się nad istotą zachowania Hancocka, a przy tym nie utracić klimatu dobrej komedii - dostajemy słaby wątek romansowy, który nijak nie pasuje do świetnego początku filmu. Znów się nie udało - komercjalizacja, jak widać, ponad wszystko!
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Motywem przewodnim "Hancocka" jest przełamanie stereotypu typowego superbohatera. Od początku akcja... czytaj więcej
Tytułowy Hancock jest (nie)zwykłym facetem, który lubi sobie wypić, spędzić noc na ławeczce, wyzwać kogoś... czytaj więcej
"Hancock" był typowany na wielki hit tych wakacji. Trudno się temu dziwić. W roli głównej megagwiazda,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones