Recenzja filmu

Hancock (2008)
Peter Berg
Will Smith
Charlize Theron

Hancock - szary charakter

Zapowiedzi "Hancocka" były obiecujące, a nawet odrobinę niejasne, co było świetnym chwytem marketingowym. Filmów o superbohaterach mieliśmy już na pęczki. Zwłaszcza ostatnio komiksowe twory raz
Zapowiedzi "Hancocka" były obiecujące, a nawet odrobinę niejasne, co było świetnym chwytem marketingowym. Filmów o superbohaterach mieliśmy już na pęczki. Zwłaszcza ostatnio komiksowe twory raz za razem pojawiają się na dużym ekranie, jednak należałoby podkreślić, że oprócz ekranizacji jest jeszcze jeden nurt, który niestety nie współgra z oczekiwaniami większości widzów, czy raczej fanów. Przykładem takiego "dwa w jednym" mającego zadowolić jak najszersze kręgi widzów jest "Hellboy: Złota armia" – temat na świetny, mroczny film, a efekt familijny. "Hancock" miał być inny niż wszystko. Antybohatera jeszcze nie było, więc scenariusz rzeczywiście powiewa świeżością, co się ostatnio zdarza bardzo rzadko. Jednak nie samym pomysłem hit żyje. Potrzebny jest jeszcze reżyser. Do efektów pracy tych dwóch osób można już mieć pewne zastrzeżenia. Być może pierwotny zamiar wyglądał nieco inaczej, bo efekt wygląda, jakby coś z niego naprędce wycięto. Przemiana antybohatera w bohatera następuje po długim nic-się-niedzianiu, nagle i tak jakoś po prostu. A wyjaśnienia dotyczące losów i specyfiki Hancocka jako bohatera widz musi niemal siłą wydzierać z ekranu. I kiedy jest już po wszystkim, jakoś tych wyjaśnień i tak nie może dopasować do filmu. Niewątpliwą zaletą są wysokiej jakości efekty specjalne. Nie widać tam komputerowo generowanych krajobrazów, nawet w scenach latania, co przy obecnym stanie techniki nie jest jeszcze normą. Również muzyka dodawała całości charakteru. W efekcie końcowym otrzymujemy: w pierwszej połowie bohatera (Will Smith), który nadużywa alkoholu i zatrzymując kilku bandytów powoduje milionowe straty, który jest irytujący, ale jednak JAKIŚ, a w drugiej połowie dramat familijny z elementami nawrócenia składający się z trójki dorosłych: Hancocka, Mary (Charlize Theron) i Raya (Jason Bateman) oraz dziecka Aarona (Jae Head). Dramat wychodzi średnio, trójkąt też, natomiast science fiction nie ma tu już wcale. Antybohater nie musi ratować świata, tylko odkrywa siebie, co również jest pewną nowością i w zależności od punktu widzenia może stanowić wadę lub zaletę filmu. Dla mnie taki rozwój akcji był pewnym zaskoczeniem i być może odniosłabym po seansie inne wrażenia, gdyby losy Hancocka potoczyły się w innym kierunku. Jednak mimo naleciałości familijnych, które obce są teraz tylko horrorom, film mi się w takiej formie podobał i nie żałuję poświęconego na niego czasu. A że mógł być lepszy, to już inna kwestia.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Motywem przewodnim "Hancocka" jest przełamanie stereotypu typowego superbohatera. Od początku akcja... czytaj więcej
Tytułowy Hancock jest (nie)zwykłym facetem, który lubi sobie wypić, spędzić noc na ławeczce, wyzwać kogoś... czytaj więcej
"Hancock" był typowany na wielki hit tych wakacji. Trudno się temu dziwić. W roli głównej megagwiazda,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones