Recenzja filmu

Hancock (2008)
Peter Berg
Will Smith
Charlize Theron

(Nie)dobra robota Hancocka!

"Są bohaterowie, są superbohaterowie no i jest… Hancock". Pijaczek, bez własnego miejsca na ziemi z nadprzyrodzonymi zdolnościami. Ratuje ludzi, przy okazji niszcząc wszystko wokoło. Ludzie go
"Są bohaterowie, są superbohaterowie no i jest… Hancock". Pijaczek, bez własnego miejsca na ziemi z nadprzyrodzonymi zdolnościami. Ratuje ludzi, przy okazji niszcząc wszystko wokoło. Ludzie go nienawidzą. Tak w skrócie można przedstawić tytułowego bohatera nowego filmu Petera Berga. Spoglądając na obsadę, możemy spodziewać się dobrego filmu. Mamy nadzieję, że pieniądze, którymi zapłaciliśmy za bilet do kina, nie pójdą na marne. Czytamy: Will Smith, Charlize Theron. Oczekiwania są spore. Po pierwszych minutach filmu nikomu nawet przez myśl nie przejdzie wyjść z sali. Od początku sporo akcji, efekty specjalne i trochę humoru. Superbohater w nowej wersji – według mnie – strzał w dziesiątkę. Większość ma już dość Batmana, Spidermana czy Terminatora, których co chwilę widzimy w kinie albo w telewizji. Powstał nowy superbohater, na szczęście kompletnie inny. Lubi sobie popić, nie przejmuje się tym, co ludzie mówią, po prostu żyje sobie w świecie, w jakim przyszło mu się urodzić. Dobra dawka efektów i humoru sprawia, że film od początku się podoba. Mało kto na sali przewidział dalszy ciąg historii. Bardzo dobrze z rolą poradził sobie Will Smith. Gburowaty, leniwy pijaczek – identyczny widok jak na niektórych polskich ulicach, pod barami z piwem czy na dworcach. Niestety dość szybko Hancock trafia na swojego wybawcę, który sprowadzi go na dobrą drogę. Ray Embrey (Jason Bateman), po uratowaniu go przed zmiażdżeniem przez pociąg, postanawia pomóc głównemu bohaterowi w staniu się ulubieńcem tłumów. Próba zmiany samego siebie rzeczywiście bawi w tym filmie. Will Smith uczy się mówić "dobra robota", co przychodzi mu z wielkim trudem, stara się być miły, panować nad sobą. Póki Hancock przechodzi przemianę, jest jeszcze ciekawie, ale po pewnym czasie film zamienia się w banalną historyjkę, która tradycyjnie musi skończyć się happy endem. Przyznam szczerze, miałam nadzieję, że choć jeden z "dobrych" bohaterów odejdzie do lepszego świata. Wtedy film w końcu zakończyłby się inaczej niż większość pozostałych. Niestety, jak zwykle, superbohater znajduje wyjście nawet z najtrudniejszej sytuacji, aby uratować życie innym, a widz opuszcza salę kinową z niedosytem. Sporo czytałam o przeróbkach, jakie były wprowadzane w filmie. Podobno scenariusz Vincenta Ngo przeszedł sporo przemian. Szkoda, że producenci wybrali taką, a nie inną drogę w powstawaniu filmu. Główny bohater chlał, bluźnił, miał wszystko gdzieś i można było dłużej pociągnąć ten wątek, lecz niestety to, co najbardziej przyciągało widzów, szybko odeszło w zapomnienie. Pierwsza część "Hancocka" jest bardzo dobra, ale kiedy przemiana wewnętrzna głównego bohatera wchodzi w główną fazę, film traci tempo. Przestaje bawić, zaczyna trochę nudzić. Zamienia się w zwykłe kino familijne, którego na pewno nikt nie oczekiwał, wybierając się na film akcji. Szkoda, że po dobrym początku, w dalszej części film stracił swój urok. "Hancock" zdecydowanie nie sprostał moim oczekiwaniom, ale również nie żałuję wydanych pieniędzy. Spodobał mi się pomysł na film, na przedstawienie głównego bohatera, pomysł na historię. Nie do końca dobrze zrealizowany, ale chociażby dla pierwszej części warto było iść. Słowem − plus. Jak zwykle dobry Will Smith na dokładkę.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Motywem przewodnim "Hancocka" jest przełamanie stereotypu typowego superbohatera. Od początku akcja... czytaj więcej
Tytułowy Hancock jest (nie)zwykłym facetem, który lubi sobie wypić, spędzić noc na ławeczce, wyzwać kogoś... czytaj więcej
"Hancock" był typowany na wielki hit tych wakacji. Trudno się temu dziwić. W roli głównej megagwiazda,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones